1 maja dawno zapowiadana wizyta u przyjaciół na wrocławskich Pawłowicach.
Pogoda z rana była wspaniała, później już gorzej. Grill stojący w deszczu, więc spotkanie odbyło się przy domowym stole. Grill jednak dzięki dzielnemu gospodarzowi opierał się deszczowi i produkował pyszne kiełbaski, więc tak na prawdę wszystko się jednak udało.
W chwilach przerwy między kolejnymi opadami udało mi się zrobić kilka fotek w ogrodzie i okolicy.
Pierwszy orlik w tym roku. Gospodyni podzieliła się ze mną, takie same mam na skwerze, ale ten przy południowej ścianie już się otworzył, a moim brakuje jeszcze 2-3 dni.
Piękna kalina koralowa.
Niezapominajki różowe...
Azalia na tle przekwitającego złotlinu.
A w sąsiedztwie kolejne azalie
Na koniec berberysy
To właściwie przedwstęp, bo po deszczu udał nam się wspaniały spacer do miejscowego arboretum i pałacu. Wspaniałe miejsce, choć dopiero jest w trakcie restauracji, ale o tym już w kolejnym poście, na który zaproszę Państwa. Poniżej lekki przedsmak bez odsłaniania czegokolwiek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz