No to pięknie - całą sobotę leje.
Coś trzeba robić. Zimni Ogrodnicy sobie poszli, można popracować na balkonie.
W skrzyni balkonowej, gdzie kiedyś rosły borówki, o czym pisałem tutaj, przez dwa kolejne lata same wysiewały się calibrachoa. Bardzo je lubię, ale czas na zmiany. O calibrachoa pisałem tutaj. Calibrachoa, których są setki czeka przeprowadzka na podblokowy skwer, którym się opiekuję. A więc zaczynamy. Wykopuję samosiejki i ładuję do łódeczek z gazet.
Roślinki w blasze do ciasta "odpływają" na skwer.
W ciągu dnia robi się 20 minutowa przerwa w opadach, schodzę na dół i sadzę je. Przy okazji na skwer pod starego, brzydkiego lilaka trafia kobea uprawiana w domu od lutego. Będzie pięknie kwitła od sierpnia aż do mrozów i zasłoni brzydala.
W tym roku na balkonie będzie skromniej i użytkowo. Tylko bokami na konstrukcjach będą kwitnące pnącza, a do skrzyni kupiłem cztery pomidorki koktajlowe i paprykę. Balkon jest słoneczny, powinno być im dobrze. Pomidorki koktailowe po jednej sztuce: żółty, czerwony , czarny i żółty gruszeczkowy.
Uwielbiam zapach krzaków pomidorów, wystarczy lekko dotknąć.
A co jeszcze słychać na balkonie w ten deszczowy dzień? Mój nadaktywny clematis, który już w lutym puścił pędy ma teraz ponad 2 metry.
Jest szansa, że w ciągu tygodnia zakwitnie.
Będą Państwu w najbliższym czasie referował, co u niego słychać. A na pomidorku jest pierwszy kwiat, mam nadzieję, że pojawi się niedługo pierwsza pomidorowa kulka.
Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz