Ta fuksja ze skweru pod domem zasługuje na osobnego posta. Fuksje magellańskie pochodzą z chłodniejszych obszarów Ameryki Południowej - Chile i Argentyny, dlatego są w stanie przetrwać nasze zimy, zwłaszcza w południowo-zachodniej Polsce. W naturze to wieloletnie krzewy, u nas zachowują się jak byliny - przemarzają do gruntu, po czym wiosną odbijają z bryły korzeniowej. Dlatego nie można liczyć, że urosną na dwa metry. Moją fuksję kupiłem w formie kilkucentymetrowego patyczka i posadziłem w zeszłym roku w lipcu. Do jesieni osiągnęła około 40 cm. Co ciekawe roślina jest całkiem "mądra", bo wypuszcza pędy dopiero z początkiem maja, więc ryzyko przemarznięcia wiosną jest małe. Za to jesienią, gdy pędy są już zdrewniałe, wytrzymuje kilkustopniowe mrozy, które nie są straszne również kwiatom. Bardzo długo kwitnie - u mnie z racji ciepłej jesieni jeszcze w listopadzie zdobiła skwer ostatnimi kwiatami. Pędy poddają się dopiero przy mocniejszych mrozach, wtedy należy ściąć całą roślinę i usypać spory kopiec z kory. Jest to istotne zwłaszcza w pierwszym roku po posadzeniu, wg różnych źródeł w internecie na Dolnym Śląsku starsze rośliny w ogóle nie wymagają okrycia. Ale nie zamierzam ryzykować, więc kołderkę będę robił co roku, przynajmniej w najbliższych latach.
Tak jak napisałem pędy pojawiają się późno. Poniżej wygląd rośliny 4 maja 2014, mimo że wiosna przyszła bardzo wcześnie, już w lutym było ciągle po 10 stopni.
Przez kolejne półtora miesiąca podrosła tylko nieznacznie, co widać na kolejnych zdjęciach z 20 maja i 13 czerwca.
30 maja ledwo była widoczna na skwerze (w prawym dolnym rogu, za trawką, a przed przekwitłymi szafirkami, z którymi trochę się zlewa na zdjęciu).
Dopiero po kolejnym miesiącu 28 czerwca zaczęła się rzucać bardziej w oczy.
Ale wtedy pojawiły się już pierwsze pąki kwiatowe i roślina przyspieszyła.
Niestety miejsce, w którym posadziłem fuksję narażone jest na wizyty psów i piłek dziecięcych. Na następny dzień po zrobieniu powyższego zdjęcia zastałem fuksję z połamaną jedną gałązką. Przy okazji wspomnę, że w zeszłym roku posadziłem jakieś 60 cm od niej drugą fuksję odmiany Madame Cornelissen i tej wiosny po wypuszczeniu pędów wiosną została zadeptana kilka razy, aż w końcu się poddała. Na szczęście nie do końca dowierzając, że takie fuksje są mrozoodporne, zrobiłem jesienią w domu sadzonki z pędów, które dotrwały do wiosny, dzięki czemu znów tam rośnie, ale na razie jest malutka (foto poniżej).
Z tego powodu porobiłem płotki wokół obu sadzonek, co zadziałało, przynajmniej na razie. Wracając do odmiany Gracilis kolejne dni to okres przyspieszenia.
11 lipca 2014
19 lipca 2014
Najnowsze zdjęcia z dziś poniżej, pędy mają długość około 50 cm długości, ale pod ciężarem kwiatów zaczęły się przewieszać, więc cała roślina może mieć maksymalnie 40 cm. W polskich warunkach osiąga podobno do 1 metra.
Roślina rośnie najlepiej w cieniu i lubi sporo wilgoci. U mnie ma tylko 2-3 godziny słońca przed południem, ale ciemno malinowe płatki potrafią się trochę przesuszyć na końcach. Dlatego warto pilnować podlewania, żeby były intensywne kolory, choć sama roślina i kwiaty nie więdną, jeśli nie podleje się podczas upałów przez kilka dni.
O fuksji można poczytać też na Wikipedii, przy czym informacja, że trzeba przechowywać je w domu podczas zimy, dotyczy chyba kultywarów, bo jak widać da się ją przezimować w gruncie.
I to wszystko o fuksji Gracilis, polecam Wam tą roślinę, dziękuję za wizytę i zapraszam do kolejnych postów.
Na koniec krótki film z moją rośliną w roli głównej