niedziela, 13 lipca 2014

Zwiedzanie Ogrodu Botanicznego w Zielonej Górze

 Dwa tygodnie urlopu minęły jak z bicza strzelił. Część urlopu przeznaczyłem na wyjazd do rodziców i brata w Zielonej Górze. A przy okazji, to co najbardziej lubię, czyli fotograficzne łowy i zwiedzanie zielonych miejsc.

Tym razem wybrałem się do Ogrodu Botanicznego w Zielonej Górze. Szczegółowe dane o Ogrodzie znajdziecie Państwo na końcu postu. Ja tylko napiszę, że jest to najmłodszy (powstał w 2007 roku) i najmniejszy ogród botaniczny w Polsce, więc nie można porównywać go do innych placówek tego typu. To dopiero "pierwsze koty za płoty", wszak nie od razu Rzym zbudowano. Miejsce na tym etapie do przyjemnego, maksymalnie godzinnego spaceru dla dorosłych lub dłuższego pikniku z dziećmi - tu zasługuje na uwagę pomysł utworzenia przy Ogrodzie mini zoo, o czym również będzie poniżej. Do tego powalająco niska opłata za wejście (1 PLN dzieci, 2 PLN dorośli), więc trudno żałować wizyty. Cena dwa razy wyższa też byłaby uzasadniona - miasto stosunkowo zamożne, mieszkańcy chyba bez problemu by zapłacili, a byłyby większe środki na rozwój. Dziwi mnie też, że Ogród jest zamknięty od listopada do marca włącznie. Być może wytłumaczeniem jest małe zatrudnienie lub brak gatunków, które można by podziwiać w tym okresie, ale ostatnie lata obfitują w ciepłe listopady, a w lutym - marcu już się sporo w przyrodzie dzieje. W każdym bądź razie życzę Ogrodowi powodzenia, dobrej ręki gospodarza i pieniędzy.

A teraz spacerek po Ogrodzie. Na początek Ogród wita nowoczesnym wejściem.


Klomb na pierwszym planie z różami okrywowymi.



Placówka sąsiaduje z obszarem leśnym i jej część taki ma właśnie charakter. Tuż po wejściu kawiarenka z "palmami dla ludu" (w tym sagowiec), bo przecież ogród botaniczny bez palm być nie może :-) Po przeciwnej stronie alei wejściowej znajduje się staw.




Centralną część Ogrodu zajmuje otwarta przestrzeń z ciekawą altaną do odpoczynku dla zwiedzających.





Natomiast obrzeża zajmują stanowiska roślin, do których prowadzą ścieżki i przerzucone przez rowy mostki.



Lipiec to czas lilii i hortensji i od tego zaczniemy. Nie ma tego dużo, kilka kęp z liliami, kilkanaście (?) krzewów hortensji. Miłośnikiem hortensji jestem od zeszłego roku, a ponieważ niektórych jeszcze nie widziałem na żywo, więc dobrze było tu wpaść i zobaczyć, np. hortensję piłkowaną Kurenai



hortensję krzewiastą (?) o niebieskich przylistkach, tabliczka z taką nazwą, ale niestety bez opisu odmiany :-(



hortensję omszoną - moja na skwerze posadzona w zeszłym roku ma jakiś tydzień opóźnienia w porównaniu z tymi z Ogrodu, więc fajnie było zobaczyć, co czeka moją.




Cała kolekcja hortensji to właściwie jeden szpaler, ale to przyjemny letni akcent w Ogrodzie. Większość kolekcji wg informacji na stronach Ogrodu to drzewa, którymi mniej się interesuję, więc nie mam pretensji. Ze względu na zadrzewienie Ogród ma doskonałe warunki do uprawy ozdobnych krzewów cieniolubnych jak hortensje, skimmie, kalmie, rododendrony, więc może Ogród jeszcze wzbogaci kolekcję w przyszłości, choć oczywiście placówka ma prawo rozwijać się w zupełnie innym kierunku.



Wracając do wspomnianych na początku lilii - kolekcja jest nieduża, kilka kęp, ale prezentują się one o tej porze roku okazale.


Lilia Beverly Dream



Lilia tygrysia Red Tiger

Lilia Samur

Susan Forever

Brak opisu


Z innych ciekawych roślin znalazłem dziurawca Hidcote



bez armeński



kalinę, niestety bez opisu, choć długo szukałem tabliczki





derenia kandyjskiego



guzikowca


i to wszystko ze świata roślin, co zwróciło moją uwagę, choć zapewne inni miłośnicy roślin coś, może sporo by tam jeszcze dostrzegli.

Ciekawym pomysłem było utworzenie przy Ogrodzie mini zoo, do którego, żeby się dostać trzeba przemierzyć cały teren botaniczny. Ciekawa kolekcja pawii, zagroda dla danieli, kóz, kolejny staw, całość w konwencji bajkowej pod nazwą Bajkowa Zagroda. Pomysł bardzo dobry, przyciąga rodziny z dziećmi, przejście przez cały Ogród rozbudza w dzieciach zainteresowanie również roślinami. Jedyne, co mi się nie podoba, to postaci bajkowe i zwierzęce, wykonane prawdopodobnie w zagłębiu produkcji krasnali ogrodowych, czyli Nowej Soli pod Zieloną Górą. Wygląda to tandetnie, ale może kiedyś to się zmieni.









 I to już wszystko z Ogrodu Botanicznego w Zielonej Górze.
Szczegółowe informacje o Ogrodzie na Wikipedii oraz na oficjalnej stronie Ogrodu.

Dziękuję, że zajrzeliście na mojego bloga i zapraszam do kolejnych wizyt.

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Hortensje (i nie tylko) na skwerze

Witam Państwa.
W zeszłym roku wiosną posadziłem na skwerze 3 hortensje ogrodowe, 1 piłkowaną, 1 omszoną i 3 bukietowe. Po roku jest pierwszy efekt - hortensje wynagradzają moje oczekiwanie kwitnieniem. Hortensja piłkowana jest na razie najbujniejsza, a kwiatostany są już w pełni rozwinięte i pięknie wybarwione.





Jedna z hortensji ogrodowych też jest efektowna, bardzo równomiernie zakwitła, a blask od niej widoczny jest z odległości kilkudziesięciu metrów.





U pozostałych dwóch bukietowych kwiatostany rozwijają się nierównomiernie. Część jest bardzo rozwinięta, część potrzebuje jeszcze co najmniej 2 tygodni, żeby przypominać kule i nabrać koloru.





Z kolej hortensje bukietowe, dwie Vanille Fraise i jedna Grandiflora, dopiero niedawno dostały pąków i wyglądają jeszcze bardzo skromnie.



U omszonej pąki kwiatowe w dalszym ciągu nabrzmiewają, to roślina kwitnąca bardziej w połowie i pod koniec lata, więc jeszcze ma czas.



Co jeszcze ciekawego na skwerze? Szaleje clematis Błękitny Anioł. Trochę wymagał pomocy przy wspinaniu się na starego lilaka, ale już jest dobrze. To dopiero jego drugi rok, w zeszły był na jednym pędzie, w tym roku ma 3-4.



Na koniec fuksja magellańska Gracilis, mrozoodporna. Przetrwała zimę w gruncie, bardzo późno wyszła z ziemi, bo dopiero w maju, ma około 40 cm wysokości i pierwsze czerwone "sopelki". Fuksji poświęcę osobnego posta, bo jest tego warta. To zdjęcie z wczoraj.



Niestety dziś fuksja została trochę "odchudzona", czyli pozbawiona 1 z 4-5 pędów, tego na pierwszym planie. Prawdopodobnie piłka dziecka lub łapa psa. Zły jestem na taką głupotę ludzi. Jadę dziś po jakąś osłonę, bo to nie pierwszy raz i czas zabezpieczyć krzew.

sobota, 28 czerwca 2014

Na oknie calibrachoa i petunie

Witam po tygodniowej przerwie. Wreszcie urlop, więcej czasu i mogę zająć się tym, co lubię najbardziej, czyli moimi roślinami. W skrzynce za oknem pięknie zakwitły calibrachoa i petunie. Mimo zmiennej pogody czuć, że to już lato.



Tonu nadaje petunia samosiejka o jasnofioletowych kwiatach z ciemnymi żyłkami.



Reszta to calibrachoa, w większości samosiejki, choć tą poniżej, mocno czerwoną, dokupiłem tydzień temu





Ta ciemnofioletowa też dokupiona.




To wszystkie wieści z okna :-), a za chwilę zobaczę, co słychać na skwerze pod domem.