sobota, 3 maja 2014

Pawłowice we Wrocławiu - pałac i park

1 maja. Grill u przyjaciół na Pawłowicach i na szczęście jakaś dwugodzinna przerwa w deszczu. A więc co? Spacer. Gospodarze nieraz już przy okazji wizyt mówili o miejscowym pałacu, więc w końcu idziemy obejrzeć. Nie znam nikogo, a mieszkam we Wrocławiu 20 lat, kto kiedykolwiek wspomniałby, pochwalił to miejsce. Czytam też wrocławską prasę regularnie, wyszukuję w internecie ciekawe zabytki Wrocławia i Dolnego Śląska i nie pamiętam, żebym się natknął się na ten obiekt. Dlatego bez przekonania i to za którąś dopiero wizytą na Pawłowicach dałem się przekonać. Pałac został wybudowany pod koniec XIX wieku przez niemiecką rodzinę von Kornów. Dla tych z Państwa, którzy chcieliby coś więcej dowiedzieć się o historii rodziny i obiektu zamieszczam na końcu link do Wikipedii.

Do obiektu podeszliśmy od ul.Pawłowickiej, gdzie na skrzyżowaniu z Przebiśniegową widać główną oś z pałacem w oddali. To tędy chyba wiodła kiedyś główna droga do pałacu. Piękna, niestety oblepiona szyldami i zamknięta brama. Trzeba było ominąć, przebijając się między zabudowaniami gospodarczymi. Wejście główne, bezpłatne jest z innej strony, ale dobrze trafiliśmy idąc tędy, bo takie było założenie właścicieli, żeby zobaczyć najpierw z daleka reprezentacyjny pałac idąc osią główną.

A więc przebijamy się najpierw przez zabudowania gospodarcze.

Zegar jako nieodłączny element XIX-wiecznej niemieckiej architektury mający uosabiać dobrą organizację i porządek. Zegar jest obecny na wielu poniemieckich budynkach we Wrocławiu, niestety wiele z nich jest nieczynnych lub zamurowanych, a ten wygląda pięknie.



W końcu docieramy do osi głównej do pałacu. Przy głównej alei klomby z kwitnącymi właśnie azaliami.



 Klomby są jednorodne, niskie, przede wszystkim trawnik, co widać na kolejnym zdjęciu.

W końcu docieramy do pałacu.

Miało być reprezentacyjnie, pałac jak spod igły, ale dość skromnie tu wygląda. Jednak z każdym krokiem obiekt jest coraz ciekawszy.

Wyłania się piękna wieża...

... oraz ciekawy łącznik z bramą przejściową i kolejnym budynkiem.

Całość z przodu.



 Kolejne fragmenty budynku

W końcu wbijamy się przez bramę na drugą stronę pałacu.


Tu pałac jest jeszcze piękniejszy.


















No i zaczyna się park, który jest w stylu angielskim.





Wbijamy się do parku. Dominuje wspaniały starodrzew dębowo-bukowy.















W poszyciu parku niewiele jest krzewów i bylin ozdobnych. Wszystko co udało mi się znaleźć:








W parku są też dwie wspaniałe budowle parkowe - glorieta i mostek. Obie są położone nad pięknym stawem, który obecnie jest oczyszczany.









Po półtorej godziny wracamy do domu, po drodze, niedaleko ul.Pawłowickiej spotykamy zagrodę koni.





To już koniec 1 majowej wycieczki. Nasza gospodyni ciągle mówiła o odnowionym w 2011 roku arboretum przy pałacu. W trakcie zwiedzania miałem wrażenie, że oglądamy właśnie arboretum, przecież nie zawsze muszą być rododendrony, azalie, to po prostu kolekcja dendrologiczna. Po powrocie do domu i przeczytaniu informacji na temat obiektu dotarło do mnie, że cały spacer objął tylko siedmiohektarowy park przypałacowy. A arboretum to kolejne - uwaga! - 70 hektarów! Całość jest tak duża, że i tak przed zachodem słońca nie zdążylibyśmy obejrzeć. Trzeba by mieć jakieś 3-4 godziny. Ale na pewno tam jeszcze wrócę i zdam Państwu relację.

O pałacu i parku na Wikipedii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz